Co się dzieje z radnym Bieńkowskim?
O Sławomirze Bieńkowskim głośno zrobiło się za sprawą „włocławskich taśm prawdy”. Sam radny ucichł, ale nam udało się go namówić na krótką rozmowę, w której zdradza między innymi swoje plany na przyszłość.
Sławomir Bieńkowski, podczas blisko czteroletniej wypełniania mandatu radnego, wielokrotnie i konsekwentnie krytykował władze miasta, za – jego zdaniem – niegospodarność, nepotyzm, zadłużanie miasta czy rosnące bezrobocie. Obecnie, po aferze związanej z zarejestrowaniem rozmów w biurze poselskim, radny wycofał się z życia publicznego, ale zapowiada, że „nie zamierza się poddać w walce o lepszą przyszłość Włocławka.
Red: Panie radny, blisko cztery lata temu rozpoczął pan swoją przygodę z polityką. Przez ten czas na własnej skórze przekonał się pan, że nie jest lekko…
Sławomir Bieńkowski: Rozpocząłem pracę w samorządzie kierowany ideami, wizją konieczności zmian we Włocławku. Odsunięciem od decydowania o losach mieszkańców ekipy, która mentalnie pamięta jeszcze czasy Jaruzelskiego, stosuje metody propagandowe Urbana a operacyjne... nie powiem czyje. Tylko ruble i wycieczki do Bułgarii zamieniła na dolary/euro, ekskluzywne auta. Wybierając pomiędzy hedonizmem, pójściem na układy a ideami wybieram idee.
Red: Praca raczej okazała się syzyfowa, bo w dalszym ciągu twierdzi pan, że w mieście źle się dzieje.
S. B.: Włocławek jest miastem skorumpowanym i każdemu mieszkańcowi niezależnie czy należy do jakiejś partii, organizacji powinno zależeć na transparentności decyzji władz. Szczególnie władzy SLD, która już dawno z lewicowością i dbałością o mieszkańców nie ma nic wspólnego. Rosnąca liczba bezrobotnych, zadłużanie miasta, pogłębianie upadku i zmuszanie do emigracji z Włocławka, to efekt rządów Pałuckiego z 8 lat.
Red: A jakie powinny być kolejne cztery lata?
S.B.: Mieszkańcy mają do wyboru dwóch kandydatów na prezydenta w nadchodzących wyborach, posła Marka Wojtkowskiego i radnego Jarosława Chmielewskiego. Członkowie dwóch walczących ze sobą na arenie ogólnopolskiej ugrupowań. Ich programy się różnią. Łączy ich jedno, obydwaj chcą zmian we Włocławku i wyrwania go z marazmu i upadku, odmłodzenia spojrzenia na rozwój i los miasta.
Red: A Sławomir Bieńkowski będzie pomagał ewentualnej nowej ekipie wprowadzić zmiany?
S.B.: Nie zamierzam się poddawać w walce o lepszą przyszłość Włocławka szczególnie w kontekście zbliżających się wyborów. Przez prawie 4 lata konsekwentnie wskazywałem na przykłady niegospodarności, nepotyzmu i marnotrawienia środków miejskich. I nadal będę to robił niezależnie czy formalnie będę w jakiejś partii, czy będę radnym. Jestem mieszkańcem tego miasta i nie będę się z niego wyprowadzał.
Red: Takie słowa to zapowiedź, że nie wywiesi pan białej flagi?
S.B.: Rezygnacja z działalności samorządowej na pewno ucieszyłaby moich przeciwników, ludzi, którzy od lat "łupią" to miasto i tylko dlatego kurczowo nie chcą władzy oddać. Oddanie władzy oznaczałoby, że ktoś miałby dostęp do dokumentów i rzeczy, które przeze wiele lat były "zamiatane pod dywan". A to oznacza kłopoty dla wielu osób z kręgu władzy.
Podsumowując, Bieńkowski nie rezygnuje z pracy na rzecz miasta. Panie Pałucki nadal będę wskazywał Pana bezsensowne, przepłacone inwestycje, wyrzucanie pieniędzy w błot, niekorzystanie z praw gwarancyjnych za prace wykonane z wielomilionowych zleceń miejskich tak jak to ewidentnie widać na "spartolonej jedynce" co potwierdził Raport NIK.
Red: Dziękujemy za rozmowę.