Nowa Prawica nie chce "czerwonych" w mieście
Kandydaci na radnych z włocławskich struktur Nowej Prawicy chcą, aby z Włocławka zniknęły wszelkie "pamiątki" po czasach komunistycznych, zaś w samorządzie nie zasiadały osoby związane z byłym PZPR.
Kiedy kilka lat temu działacze zakładali ugrupowanie, na ich koszulkach widniał napis: Koniec z czerwonym Włocławkiem. Ich poglądy się nie zmieniły i teraz dołączyli do akcji stowarzyszenia "Koliber" pod hasłem "Pogoń bolszewika z samorządu".
Akcja polega na tym, że każdy z kandydatów w wyborach zobowiązuje się do walki o dekomunizację sfery publicznej. Doskonale wiemy, że we Włocławku nie ma już ulic, które swoimi nazwami przypominałyby poprzedni ustrój, z pomnikami w większości też się uporaliśmy, został jeszcze substrat ludzki mówił Michał Czajkowski, rzecznik prasowy ugrupowania.
Na czele osób, które - jak to określił Christopher Regliński, prezes włocławskiego koła KNP- przez lata szlifowały swój warsztat w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i innych powiązanych organizacjach, stoi Andrzej Pałucki.
Kolejną osobą, którą młodzi działacze utożsamiają z PRL-em, jest Krystian Łuczak, radny sejmiku, który w poprzednim ustroju również pełnił wiele ważnych funkcji partyjnych.
Takie przykłady można mnożyć, zwłaszcza wśród starszych przedstawicieli lewicy, ale i młodsi reprezentanci dostają intratne posady chociażby w spółkach miejskich. Szeregowi członkowie SLD wydają się być szczególnie utalentowanymi ludźmi, potrafią bowiem dzierżyć niemal każdą funkcję stwierdził Regliński.
Spotkanie z mediami zostało zorganizowane przy pomniku "Ludziom pracy", przy którym co roku działacze lewicy spotykają się podczas obchodów święta 1 Maja.