A teraz pora na Rostowskiego, geniusza z "rządu" Tuska
Czy na prawdę nie można położyć kres nieudolnym poczynaniom (celowo nie piszę w komentarzu „działania”, bo to co robi Rostowski na takie określenie nie zasługuje!) Vincenta Rostowskiego z jego aż dziewięcioma wiceministrami i czekać dalej, aż ten i tak upodlony podatkami i nietrafionymi operacjami finansowymi kraj popadnie w ruinę i zbankrutuje? Czy naprawdę w tym 38 milionowym kraju nie można znaleźć odpowiedniej osoby, której kwalifikacje, doświadczenie zawodowe i inne pozytywne wartości predestynowałyby do zajmowania tak odpowiedzialnych stanowisk jak wicepremier i minister finansów? Chyba, że tu nie chodzi wcale o dobro Polski lecz o realizację strategii, która doprowadzi do katastrofy finansowej i narodowej tragedii… Rostowskiemu najłatwiej jest drenować kieszenie Polaków (najchętniej emerytów i rencistów) i sięgać po kolejne kredyty jeszcze bardziej pogrążające kraj. To nie tędy droga geniuszu kreatywnej księgowości i fachowcu wytransferowany z Londynu. Poczynania Vincenta Rostowskiego aprobuje premier Donald Tusk, a za „szczególne zasługi” jeszcze umacnia jego pozycję do rangi wicepremiera. Wszystkie dotychczasowe poczynania dowodzą, że ten rząd z Tuskiem i Rostowskim na czele nie robi nic dobrego dla kraju, wręcz niszczy, likwiduje i wyprzedaje co się tylko da, dla pozyskania środków na łatanie dziury budżetowej, spowodowanej nieudolnym rządzeniem! Czując się bezkarnie, za aprobatą Tuska, Vincent Rostowski w astronomicznym tempie zadłuża Polskę. Z kwoty długu publicznego bliskiemu 900 mld zł, kwota 400 mld zł jest „zaszczytnym osiągnięciem” geniusza z Londynu, jego wybitnie skutecznej i kreatywnej księgowości! Żenujące, a zarazem kuriozalne jest, że ten nieudolny rząd nie może już zaciągać kolejnych pożyczek z NBP na pokrycie deficytu budżetowego (w międzyczasie Rostowskiemu „wyparowało 24 mld zł” z budżetu państwa), ale może przy bardziej niekorzystnym oprocentowaniu pożyczać pieniądze np. z Banku światowego czy Międzynarodowego Funduszu Między walutowego! Jedną z wielu porażek Vincenta Rostowskiego, jest jego sztandarowy podatek, tj. VAT, dzięki któremu w 2012 r. uzyskał aż o 14 mld zł niższą kwotę niż zakładał na początku. Nieudolne, niszczące Polskę poczynania, nie przeszkadzają Rostowskiemu być hojnym dla swoich prawie 1900 urzędników, którym w 2012 r. przyznał nagrody z pieniędzy podatników, przeciętnie po 10 tys. zł. Ma to szczególny wydźwięk w okresie zwolnień z pracy, rosnącego bezrobocia (14,2%), widma nędzy i głodu zaglądającego do mieszkań polskich rodzin… Reasumując, nie mnie oceniać, co spotkałoby w innym kraju Vincenta Rostowskiego za nieudolne, destrukcyjne poczynania, myślę jednak, że na samej dymisji by się nie skończyło…