W związku z informacją o remoncie i wyposażeniu sali konferencyjnej nr 4 w ratuszu za 600 tys. PLN mam kilka uwag do Pani rzecznik, Moniki Budzeniusz.
Szanowna Pani rzecznik. Popełnia Pani kilka błędów.
Po pierwsze. W związku z kłopotami z liczeniem głosów w poprzedniej kadencji, radny Krzysztof Grządziel oficjalnie na jednej z sesji przeznaczył swoje diety, których nie pobierał na "elektroniczne liczydło".
Po drugie. Twierdzi Pani, "że maszyna licząca głosy to nie jest dla nas "artykuł pierwsze potrzeby"". Może dla Was urzędników nie, ale dla nas wyborców tak. My chcemy wiedzieć, nie tylko liczby jak głosowano, tylko konkretnie jak który radny głosował, aby potem ocenić to przy urnie wyborczej. Niestety, zdarza się, że radny głosuje przeciw własnemu wnioskowi.
Po trzecie. Z tym liczeniem to nie jest takie pewne nawet w tej kadencji. Było takie głosowanie, w którym ilość głosów była większa niż ilość radnych na sali.
Wreszcie po czwarte. Z tą maszyną i jej ceną to Pani super przesadziła. Zakładając, że stanowisko każdego radnego ma być wyposażone w mikrofon, wystarczy każdemu radnemu dołożyć "manetkę" z trzema przyciskami i diodami kontrolnymi na czterożyłowym kabelku. Przed sekretarzem postawić wyświetlacz z 25 zestawami kolorowych diodek (po 3 sztuki). Bardzo szybko można ustalić wynik głosowania i zanotować, jak który radny głosował, aby potem zamieścić to w protokole z sesji. Nie sądzę aby tak "prymitywny" zestaw do liczenia przekraczał koszt 1,0 - 1,5 tys. PLN. Wykonanie można powierzyć którejś ze szkół jako temat pracy dyplomowej.
Reasumując to bardzo dobrze, że sesje będą na czwórce. Zmieszczą się i media i goście proszeni i nieproszeni i może wreszcie skończą się egzorcyzmy nad mikrofonami "słychać nie słychać".