Doprawdy, już nie mieści się w głowie, co się wyprawia w naszym nieszczęśliwym kraju! Żyją przecież jeszcze ludzie pamiętający, jak to człowiek o zszarpanych nerwach, skierowany do Platformy Obywatelskiej im. Generała Gromosława Czempińskiego na chłopaka do pyskowania, czyli poseł Stefan Niesiołowski publicznie twierdził, że porozumienie ACTA jest „dobre”, a jego przeciwnicy, to „idioci” - a teraz sam premier Tusk oznajmił, że kiedy zapoznał się z tym porozumieniem, to nie tylko stwierdził, że jest niedobre, ale nawet rekomendował jego odrzucenie w Parlamencie Europejskim wszystkim uczestnikom Europejskiej Partii Ludowej. Gdyby deklaracje posła Stefana Niesiołowskiego brać na serio, to trzeba by przyjąć, że premier Donald Tusk dołączył do tej grupy - ale czy posła Niesiołowskiego o zszarpanych nerwach, skierowanego do Platformy Obywatelskiej im. Generała Czempińskiego na chłopaka do pyskowania, można brać na serio?
Odnotowując tedy przejście premiera Tuska do i..... odnotowujemy również nowy, arcydowcipny modus operandi bezpieczniaków. Nowy - bo dotąd chyba jeszcze nie było przypadku, by ktoś został zatańczony na umór - a to właśnie przytrafiło się pułkownikowi Leszkowi Tobiaszowi, który 1 marca miał przed niezawisłym sądem zeznawać na temat „Aneksu” do Raportu o rozwiązaniu Wojskowych Służb Informacyjnych. Zatańczenie na umór jest niewątpliwie dowcipne, a nawet - arcydowcipne, bo jakiż inny modus operandi miałaby bezpieka przyjąć w karnawale? Ciekawe, jaki modus operandi przy eliminowaniu osób niepożądanych bezpieka przyjmie w Wielkim Poście - bo chyba nie będzie nikogo na umór zatańcowywała? Może ofiary będą się na umór zaposzczać?
Stanisław Michalkiewicz