Dobry start Ariela w Rajdzie Barbórki
Prawdziwą huśtawkę nastrojów przeżył Ariel Piotrowski podczas 49. Rajdu Barbórka. Zaczęło się prawie sensacyjnie, potem przyszła wielka tragedia, jednak ostatecznie wszystko skończyło się happy endem.
Tegoroczna warszawska Barbórka dla Ariela Piotrowskiego i jego pilota Ireneusza Pleskota miała być doskonałym zwieńczeniem jakże udanego sezonu startów, przysłowiową wisienką na torcie. Załoga Ariel Rally Teamu jechała do stolicy ze sporymi nadziejami na dobry wynik.
Podczas odcinków specjalnych na Żeraniu i Służewcu Piotrowski i Pleskot potwierdzili swoją znakomitą dyspozycję. Włocławianin pewnie prowadził w szerokiej klasie 1., czyli w grupie samochodów z silnikami o pojemnościach do 1600 ccm. Tomasz Gryc, z którym w tym sezonie Ariel Piotrowski toczył zaciętą walkę o mistrzostwo Polski w klasie R2B, po pierwszych OS-ach warszawskiej Barbórki tracił do niego aż 13 sekund. Rajdowiec z Włocławka był w tym momencie zaledwie o pół sekundy wolniejszy od Aleksandra Zawady, najszybszego kierowcy klasy 2., czyli z grupy zawodników startujących w najmocniejszych autach z napędem na jedną oś.
Niestety, w połowie ostatniego odcinka specjalnego zasadniczej części Barbórki awarii uległy półosie napędowe w Citroenie C2R2 Max, prowadzonym przez włocławianina. W tym momencie wydawało się, że cały wysiłek załogi z numerem 75 poszedł na marne.- To co wtedy czuliśmy, trudno opisać słowami. Rozgoryczenie było ogromne. W końcu do sukcesu było tak blisko, a wydawało się, że pech w jednej chwili nam to wszystko odbierze. Kolejny występ w nocnym Kryterium Asów kończącym cały rajd, stał się nagle tak odległy – mówi Ariel Piotrowski.
Rewelacyjnie czasy wcześniejszych odcinków specjalnych spowodowały, że organizatorzy zdecydowali się jednak dopuścić włocławsko-warszawską załogę do rywalizacji na ulicy Karowej. - Głównym naszym założeniem przed rajdem było uzyskanie kwalifikacji na Karową. Ostatecznie, jak widać, to się udało. Cel został osiągnięty. Niedosyt jednak trochę pozostał, gdyż miejsce w Kryterium Asów chcieliśmy wywalczyć w typowych okolicznościach, czyli po przejechaniu wszystkich wcześniejszych OS-ów. Tym bardziej, że mieliśmy realną szansę na wygranie swojej klasy. Tak więc radość jest, jednak nie tak duża, na jaką liczyliśmy – kontynuuje Piotrowski.
Podczas najsłynniejszego polskiego odcinka specjalnego, czyli OS Karowa Piotrowski i Pleskot raz jeszcze udowodnili, że są klasową załogą. Zajęli 22. miejsce w klasyfikacji generalnej ulicznego kryterium, ulegając głównie załogom w bardzo mocnych autach z napędem na obie osie. W swojej klasie zajęli drugie miejsce, za Tomaszem Grycem i Michałem Kuśnierzem. Co więcej,
Ariel Piotrowski okazał się najszybszym kierowcą z Kujawsko-Pomorskiego. Tuż za nim na Karowej uplasowali się bydgoszczanin Marcin Gagacki, ścigający się samochodem z klasy 2. i rewelacyjny debiutant z Torunia, Hubert Ptaszek.
Źródło: Ariel Rally Team
Zdjęcia do artykułu: