Tym razem na mecie nikt się nie cieszył
W trakcie Rajdu Świdnickiego – Krause doszło do tragicznych wydarzeń. W ich wyniku organizatorzy postanowili odwołać rajd. Ariel Piotrowski, który uczestniczył w tych zawodach, też kiedyś przeżył chwile grozy.
Podczas drugiej rundy Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski 2011 na górskim odcinku Wolibórz-Jodłownik doszło do drastycznego wypadku. 31-letni Sylwester Olszewski zginął po tym, jak prowadzona przez niego honda na zakręcie wypadła z trasy i uderzyła w drzewo. W następstwie tego zdarzenia organizatorzy przerwali rajd.
Zawodnicy mocno przeżyli śmierć kolegi. Podkreślają jednak, że ryzyko jest wpisane w sport samochodowy.
- Przed ryzykiem się nie ucieknie – stwierdza włocławianin Ariel Piotrowski, który feralny odcinek pokonał tuż przed wypadkiem Olszewskiego. – Gdy dochodzi do tak dramatycznych wydarzeń, zawsze nasuwa się refleksja, że to samo mogło spotkać każdego z nas. Wtedy pojawiają się różne rzeczy w głowie, także pytania o to, czy nie zrezygnować, nie zakończyć kariery. Sam miałem różne myśli. Pasja, która nadaje szczególnej wartości naszemu życiu, jednak z reguły zwycięża. Jak ktoś raz pokocha rajdy, to już niezwykle trudno od nich uciec, od tych skoków adrenaliny, emocji, które w dalszej kolejności przekładają się na poczucie euforii i spełnienia. Nam to po prostu potrzebne jest do normalnego funkcjonowania. Ja już nie potrafię wyobrazić sobie życia bez rajdów - powiedział Ariel Piotrowski.
Ariel Piotrowski, który już od kilku sezonów uczestniczy w rajdowych mistrzostwach kraju, sam kiedyś przeżył dramatyczne chwile. Dwa lata temu uległ wypadkowi na Rajdzie Subaru. W jego przypadku skończyło się na potłuczeniach. Zdecydowanie poważniejsze obrażenia odniosła pilotka włocławianina. Na szczęście leczenie i rehabilitacja przyniosły zakładany skutek.
Do momentu przerwania rajdu załoga Ariel Piotrowski-Ireneusz Pleskot radziła sobie naprawdę dobrze. Reprezentanci Ariel Rally Teamu walczyli o miejsce na podium w swojej klasie. Wstrząsające wydarzenie spowodowało, że tym razem wszystko zeszło na dalszy plan. - W takiej sytuacji wyniki rajdu dla nas wszystkich po prostu przestały się liczyć. W świetle tragedii nikt chyba już nie myślał o pucharach, punktach i nagrodach – podkreśla kierowca z Włocławka.
Następna runda mistrzostw Polski odbędzie się dopiero w czerwcu. Będzie to 26. Rajd Karkonoski