TIR zniknął, ale szybko go odnaleziono
W miniony piątek mieszkaniec powiatu lipnowskiego zawiadomił policję, że ze stacji paliw przy ul. Płockiej zginął mu samochód ciężarowy Man z naczepą o wartości prawie 350 tys. zł. Szybko okazało się jednak, że prawda była zupełnie inna.
Policjanci natychmiast zajęli się wyjaśnieniem okoliczności tego zdarzenia. Wszystkie ustalone przez policjantów tropy wiodły do województwa małopolskiego. W sobotę włocławscy policjanci pojechali do jednej z wytypowanych miejscowości, gdzie odnaleźli rzekomo skradzionego TIR-a. Tego dnia zatrzymali 30-letniego mieszkańca tamtego rejonu podejrzewanego o przygotowanie miejsca do zaparkowania auta. Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu. To nie był jednak finał sprawy.
Następnego dnia włocławscy mundurowi zatrzymali kolejnych dwóch mężczyzn: pochodzącego z woj. mazowieckiego 39-latka, który przewiózł samochód z Włocławka na południe Polski oraz 30-letniego mężczyznę, który zgłosił zaginięcie auta. Okazało się bowiem, że auto należące do firmy leasingowej wcale nie zaginęło, tylko miało zostać sprzedane. W ten sposób jego właściciel chciał sobie poprawić sytuację finansową.
Zgromadzone przez policjantów dowody pozwoliły na przedstawienie zatrzymanym zarzutów. W miniony poniedziałek 30-letni mieszkaniec woj. małopolskiego został doprowadzony do Prokuratury Rejonowej we Włocławku. Usłyszał on zarzut paserstwa mienia znacznej wartości. Grozić mu może do 10 lat pozbawienia wolności.
Taka sama kara grozić może 30-letniemu mieszkańcowi pow. lipnowskiego. We wtorek usłyszał zarzuty zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie i składaniu fałszywych zeznań oraz przywłaszczenia mienia znacznej wartości.
Z kolei 39-letni mieszkaniec woj. mazowieckiego usłyszał zarzut pomocnictwa do przywłaszczenia, za co również może mu grozić do 10 lat pozbawienia wolności.
Wszystkich sprawców objęto policyjnym dozorem. Natomiast w stosunku do 30-letniego właściciela auta oraz 39-letniego kierowcy orzeczono poręczenie majątkowe.