Coraz więcej pacjentów po dopalaczach
W ciągu ostatnich kilkunastu dni, w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Włocławku, lawinowo wzrosła liczba pacjentów po dopalaczach. Placówka od dawna nie miała do czynienia z podobną sytuacją.
O dopalaczach i ich ofiarach znowu zrobiło się głośno. W ostatnich dniach placówki medyczne w całej Polsce przyjmują więcej niż do tej pory pacjentów, których stan zdrowia i zachowanie wskazuje na zażywanie produktów zawierających substancje psychoaktywne. Problem jest też i we Włocławku.
Zdarzają się dyżury, podczas których w ciągu doby do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego trafia nawet dziesięć osób po zażyciu takich substancji. Trzy, cztery, a nawet pięć na dobę - to niestety norma informuje Marta Karpińska, rzecznik prasowy Wojewódzkiego SS.
Po czym poznać, że potrzebujący pomocy pacjent wcześniej zażywał dopalacze? Większość z nich jest agresywna, bardzo silnie pobudzona psychoruchowo. Jak podkreślają osoby bezpośrednio stykające się z pacjentami, postępowanie z nimi jest wyjątkowo trudne.
Taki człowiek jest niebezpieczny dla siebie i otoczenia - rzuca się, krzyczy, nie ma z nim logicznego kontaktu. Często nie jest w stanie kontrolować czynności fizjologicznych relacjonują.
Ponieważ reakcje pacjentów po dopalaczach są nie do przewidzenia, zespół pogotowia i Szpitalnego Oddziału Ratunkowego pracuje w warunkach wzmożonej czujności. Niejednokrotnie konieczne jest mechaniczne zabezpieczanie najbardziej agresywnych osób, bo bez tego postawienie diagnozy i udzielenie im pomocy byłoby w ogóle niemożliwe.
W jakiej grupie wiekowej są amatorzy dopalaczy? Niebezpieczne eksperymenty przeprowadzają najczęściej młodzi ludzie w wieku 20 - 25 lat. Są jednak i tacy po trzydziestce i ci najmłodsi, którzy mają dopiero naście lat.
Jeszcze w poniedziałek hospitalizowani byli u nas dwaj nieletni po zażyciu dopalaczy. Jeden z chłopców, 16-latek, został przyjęty do szpitala w stanie ciężkim z bardzo poważnie zaburzoną czynnością serca mówi Marta Karpińska.
Trudność w leczeniu pacjentów po dopalaczach polega na tym, że są one praktycznie niewykrywalne w badaniach, np. płynów ustrojowych. Nie wiadomo, co zawierają, ich skład ciągle się zmienia, a to komplikuje proces odtruwania organizmu z toksycznych związków. Dlatego, jeśli nie ma bezpośredniego zagrożenia życia, to w większości wypadków takich pacjentów leczy się objawowo. Lekarze reagują więc na objawy, które się w danej chwili ukazują. Podstawą jest zawsze monitorowanie parametrów życiowych i podawanie płynów.