W. Mering: "Nie miałem świadomości, że dla kogokolwiek pracuję"
Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej w Domu Biskupów Włocławskich, biskup Wiesław Mering zaprzeczył jakoby miał być w przeszłości świadomym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa.
Całą sprawę opisała Rzeczpospolita w środowym wydaniu. Według gazety bp Mering został w 1976 roku zarejestrowany jako tajny współpracownik SB o pseudonimie "Lucjan". W zachowanych dokumentach Departamentu i PRL-owskiego wywiadu dziennikarze Rz znaleźli informacje nie tylko o pracy agenturalnej w kraju ale też podczas pobytu we Francji. Włocławski duchowny dwukrotnie miał mieć do czynienia z funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa. Po raz pierwszy doszło do tego kiedy wystąpił o wydanie paszportu. Podczas spotkania nieznani mu mężczyźni ostrzegali go przed kapitalistami i pokusami z Zachodu. We Francji miał się z biskupem spotkać pracownik ambasady, by sprawdzić czy duchowny nie potrzebuje pomocy.
- Nie miałem świadomości, że dla kogokolwiek pracuję- mówi Mering. Podkreślił też, że funkcjonariusze SB nigdy nie proponowali mu współpracy, nie podpisywał też żadnych zobowiązań i oświadczeń, a także nie pobierał pieniędzy ani żadnych prezentów. Część dokumentów cytowanych w "Rzeczypospolitej", uznał za sfałszowane przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa.
Zdjęcia do artykułu: