Nie dopilnował psów, stanął przed sądem
W czwartek rozpoczął się proces Waldemara T. oskarżonego o niedopilnowanie psów, które bardzo dotkliwie pogryzły przechodzącą matkę z dzieckiem. Mężczyzna twierdzi, że zwierzęta nie należały do niego. Poszkodowana, która jest oskarżycielem posiłkowym, w dalszym ciągu poddawana jest rehabilitacji.
Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w Nowej Wsi 13 stycznia, około godziny 14.00, kiedy to 41-letnia kobieta spacerowała z dziewięciomiesięcznym dzieckiem. W pewnym momencie została zaatakowana i pogryziona przez trzy psy. Dziecku na szczęście nic się nie stało, bo matka nakryła je własnym ciałem. Kobieta w stanie krytycznym, z bardzo ciężkimi obrażeniami ciała, trafiła do włocławskiego szpitala. Groziła jej amputacja nogi. Potem poszkodowana została przewieziona do placówki w Bydgoszczy, gdzie przeszła kilka skomplikowanych operacji. Obecnie pani Katarzyna jest poddawana żmudnej rehabilitacji w Ciechocinku.
39-letni właściciel psów został zatrzymany przez policję, a zwierzęta trafiły na obserwację weterynaryjną. Badania wykluczyły, że mogły chorować na wściekliznę. Kolejne testy wykazały, że psy nie przejawiały agresji. Potwierdził to Krzysztof Walentynowicz, lekarz weterynarii z powiatowego inspektoratu, który jest świadkiem w procesie i który zajmował się zwierzętami.
Były prawidłowo odżywione. Jeden z psów padł, ale przyczyną było zapalenie płuc. Dlaczego zachowały się agresywnie? Nie wiadomo, można jedynie spekulować, że na przykład czegoś się przestraszyły - mówił lekarz przed salą sądową.
Waldemar T. jest oskarżony o brak nadzoru nad psami i tym samym narażenie życia i zdrowia poszkodowanej kobiety. Może mu grozić kara do 5 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna twierdzi, że psy nie były jego.
Podczas pierwszej rozprawy sędzia zabronił rejestrowania przebiegu procesu, a kiedy media stwierdziły, że będą uczestniczyć jako publiczność, poinformował o wyłączeniu jawności. olejna rozprawa odbędzie się w październiku.