Właściciele lokali w tym budynku zostali powiadomieni, najemców natomiast nikt o zdanie nie pytał, a przecież oni również zamieszkują bezpośrednio pod nowym masztem Ery. Według nich, nikt nie zainteresował się ich zdrowiem ani bezpieczeństwem, ponieważ kluczową rolę w tej sprawie odegrały pieniądze. Mieszkańcy powątpiewaja również, czy budynek spełnia wymogi techniczne. Obawiają się między innymi zawalenia dachu, zwracając uwagę na liczne pęknięcia sufitu na najwyższej kondygnacji.
Przezes spółki "Zarządca", bedącej administratorem budynku twierdzi natomiast,że ekspertyza wykonana przez konstruktorów masztu jest rzetelna. Jej wykonanie należalo do operatora sieci komórkowej Era GSM, który ponosi finansową i prawną odpowiedzialnośc za ewentualne szkody. Poza tym, jak twierdzi, wszystko jest zgodne z literą prawa, ponieważ przepisy nie zobowiązują spółki do konsultacji z najemcami - Właściciel lokalu ma pełne prawo dokonywac wszelkich zmian w substancji budynku, bez powiadamiania o tym najemców. Najemca ma obowiązek dokonywać regularnych i terminowych opłat czynszu oraz dbać o substancję lokalu. Natomiast zgodnie z ustawą o ochronie praw lokatora, nie ma on żadnych praw w zakresie remontów substancji budynku - mówi TV Kujawy Grzegorz Kowalczyk, prezes "Zarządcy".
Urząd miasta wyraził pozytywną ocenę odnośnie takiej lokalizacji przekaźnika, jednak dostrzega błąd w działaniu administratora budynku. Zarówno obowiązujące przepisy prawa, jak i dobry obyczaj nakazują bowiem administratorowi poinformowanie mieszkańców o wszelkich działaniach podejmowanych w ich bloku. A ponieważ dowodów na szkodliwe działanie takich przekaźników na organizm człowieka nie ma, nie jest to więc wystarczający powód do wydania w tej sytuacji negatywnej decyzji.
Za dzierżawę dachu Era GSM będzie płacić kilkanaście tysięcy złotych rocznie - jak twierdzi administrator budynku, za te pieniądze uda się zrealizować wiele inwestycji w budynku przy ul. Płowieckiej.
(empe)