Anwilowy Dzień Dziecka pod Żaglami
W Marinie Zarzeczewo odbył się doroczny festyn "Anwilowy Dzień Dziecka pod Żaglami". Organizatorom udało się cudownie wstrzelić w odpowiednią dla plenerowej imprezy pogodę wśród tak wielu ostatnio chłodnych, burzowo-deszczowych i wietrznych dni.
Na tegorocznej imprezie z tytułowej atrakcji, czyli rejsów pod żaglami skorzystała rekordowa ilość uczestników. Zarejestrowano zabranie na pokład ok. 480 rodziców i opiekunów a z nimi - dodatkowo - jedno a czasami więcej dzieci. Rejsy odbywały się klubowi i prywatnymi jachtami żaglowymi pod opieką doświadczonych sterników z YACHT CLUB ANWIL i łodziami motorowymi: katamaranem KLAUDIA prowadzonym również przez członka klubu oraz WIŚLAKIEM prowadzonym przez ratowników z Włocławskiego WOPR. Choć nie w takiej skali, powodzeniem cieszyły się również rowery wodne i dwa rodzaje kajaków.
Zgodnie z programem były tańce, konkursy, malowanki, dmuchane zabawki, pokaz udzielania pierwszej pomocy przygotowany przez ratowników z Włocławskiego WOPR, występy wokalno-taneczne dzieci z zaprzyjaźnionej SP nr 12 (m. in. atrakcyjny pokaz tańca z palącymi się pojemnikami na linkach), co fantastycznie wypełnia naszą formułę "Dzieci - dzieciom".
W roli gwiazdy festynu wystąpił nieoceniony „Kapitan KOVAL”, czyli Mirosław Kowalewski z zespołem ZEJMAN & GARKUMPEL, jak zwykle bajecznie bawiąc i edukując dzieci słowem i muzyką. Czynny udział w występie na z scenie z Kapitanem KOVALEM był dla wielu milusińskich fantastycznym przeżyciem, o czym na pewno długo będą opowiadać w domu i szkole. Zaprezentowany program oczywiście dotyczył wody, żeglarzy i dalekich, tajemniczych morskich podróży.
Tradycyjnie, festyn kończył pokaz przygotowany przez anwilowych strażaków: przejście w specjalnym kombinezonie przez palący się korytarz drewniany, gaszenie prądownicą ogniska przez uczestniczące w festynie dzieci i oczywiście fantastyczna, uwielbiana przez dzieci i jak się okazuje również dorosłych lekka piana gaśnicza. Brodziły w niej namiętnie, co jakiś czas spłukując ją z siebie przy pomocy tzw. kurtyny wodnej i nura w nią z powrotem. I tak po kilka razy. Radości było u dzieci, co nie miara a dodatkowo wyraz zazdrości na twarzach rodziców, co potwierdzali komentując „pamiętam, jakie to było fajne” – tak, tak wielu z nich korzystało z tej atrakcji w Marinie kilkadziesiąt a niektórzy tylko kilkanaście lat temu. Ta atrakcja przyciąga co rok do Mariny wielu sympatyków już od 1978 roku.
Jak na festyn przystało były stoiska z balonami, watą cukrową, popcornem i zabawkami. Było też stoisko gastronomiczne z kiełbaskami, kaszanką i karczkiem z grilla oraz napojami. Było tak ciepło, że zbyt szybką skończyły się w barze lody. Ale niestety zamrażarka do lodów nie jest z gumy.
Zdjęcia do artykułu: