Poza schroniskiem przebywa około 30 bezdomnych. Połowa z nich pojawia się w noclegowni raz na jakiś czas, gdy są akurat trzeźwi. Jak są pod wpływem alkoholu to zwykle nocują na dworcu kolejowym lub na klatkach schodowych. W ciągu ostatniego miesiąca strażnicy odebrali kilkadziesiąt telefonów od mieszkańców niezadowolonych z obecności "dzikiego lokatora" na korytarzu. Zwykle nie sama obecność bezdomnego irytuje mieszkańców, lecz to, że pozostawiają po sobie bałagan. W takich przypadkach funkcjonariusze nakazują opuszczenie budynku i proponują przewiezienie do noclegowni. Gdy bezdomny jest nietrzeźwy i zagraża swojemu życiu lub zdrowiu to jest odwożony do Miejskiej Izby Wytrzeźwień.
We Włocławku na dzień dzisiejszy nie występuje problem z bezdomnymi koczującymi w kanałach lub ruinach. W skontrolowanych na terenie miasta opuszczonych budynkach mundurowi nie stwierdzili żadnych znaków, mogących świadczyć, że zamieszkują tam ludzie. Jedynie na osiedlu Południe we własnym, zrujnowanym domku jednorodzinnym mieszka mężczyzna. W chwili, gdy temperatura spada udaje się go jednak namówić do czasowego zamieszkania w schronisku. Innym problemem było koczowisko w lesie w okolicy ulicy Wienieckiej. Zostało jednak opuszczone. Jego lokatorzy zamieszkali w schronisku. Obecny stan daje zatem nadzieję, że również i tej zimy nikt we Włocławku nie zamarznie.
Trzeba być jednak czujnym gdyż bezdomność to problem dynamiczny. Mając to na uwadze strażnicy zapewniają, że nie zaprzestaną przez całą zimę kontrolować miejsca, które osoby bezdomne mogą sobie "upodobać". Municypalni liczą również na czujność mieszkańców. Apelują o informowanie dyżurnego Straży Miejskiej o wszelkich zauważonych miejscach przebywania bezdomnych. Pamiętajmy również, że każdy nietrzeźwy leżący w zimą na ulicy to potencjalna ofiara zamarznięcia. Wystarczy zadzwonić na bezpłatny nr tel 986 - resztę załatwią funkcjonariusze. Z zapewnień MOPR-u wynika, że miejsca w schronisku nie zabraknie.