Początek meczu był bardzo chaotyczny i nic nie zapowiadało tak wysokiego wyniku w koszykarskich derbach województwa kujawsko-pomorskiego. Takie wyniki rodem z NBA nie często padają w PLK. Anwil Włocławek bardzo słabo zaczął spotkanie - straty, niecelne rzuty i dziurawa obrona, która pozwalała na znalezienie czystych pozycji rzutowych bezwzględnie wykorzystywanych przez rywali. Pierwsza część gry w Astorii należała do świetnie grającego Kempa, a po stronie Gości grę prowadził Tony Wroten, dzięki któremu Anwil skończył ją z wyższym dorobkiem punktowym o dziewięć oczek (20:29). Mecz wydawał się już uspokojony i ułożony pod dyktando Mistrza Polski. W drugiej kwarcie Astoria pokazała jednak, że tak łatwo nie będzie in nie odda meczu Mistrzowi Polski bez walki. Mimo iż Anwil praktycznie przez cała drugą kwartę utrzymywał bezpieczną - dziesięcio, a nawet dwunastopunktową przewagę, to na dwie minuty przed przerwą gospodarze zaczęli niwelować straty. W tak krótkim czasie Astoria odrobiła osiem oczek i do szatni zeszła z zaledwie dwoma punktami straty (48:50).
Po przerwie bydgoszczanie nie zamierzali zmieniać strategii, która przynosiła korzyści. Świetnie dysponowani Kemp, Clyburn i Zębski szybko wyprowadzili swój zespół na kilkupunktowe prowadzenie. Ledo, Wroten i Sokołowski za wszelką cenę nie chcieli oddać pola przeciwnikom. Wynik przez cała tę cześć gry oscylował wokół remisu. Kiedy jedna z drużyn wychodziła na minimalne prowadzenie, druga nie pozwalała na zbyt duży dystans. Po zbiórce i punktach Wrotena wydawało się, że to Anwil będzie miał jednopunktową zaliczkę na ostatnią część gry, w ostatniej sekundzie praktycznie z końca boiska fenomenalnym rzutem wykazał się Zębski i trafił wraz z dźwiękiem końcowej syreny za 3 punkty i gospodarze prowadzili dwoma (78:76).
Początek czwartej kwarty to koncert trójek. Pierwsza wpadła Aleksandrowicza, później po zbiórce Freimanisa w odpowiedzi Simona i chwilę później Nowakowskiego. Od tego momentu Astoria prowadziła w meczu. Anwil postawił obronę do jakiej przyzwyczaił swoich kibiców i beniaminek z Bydgoszczy na dwie minuty przed końcem stanął na 97 punktach. Dzięki świetnemu fragmentowi Rickiego Ledo, który wziął na siebie ciężar gry, Rotweilery dogoniły Astorię i chwilę później wyszły na trzypunktowe prowadzenie 100:97. Czas pozostały do końca gry (26 sekund) działał teraz na korzyść Mistrza Polski. To Astoria musiała gonić i trafić co najmniej za 3 punkty. Zaczęły się koszykarskie szachy. Po każdym celnym własnym rzucie bydgoszczanie faulowali. Na ich nieszczęście każda piłka po wznowieniu gry trafiała do Rickiego Ledo, który w tym meczu tylko raz pomylił się z linii rzutów wolnych. Mecz zakończył się zwycięstwem Anwilu 106:103.
Astoria Bydgoszcz – Anwil Włocławek 103:106 (20:29, 28:21, 30:26, 25:30)
Astoria: Clyburn 26 (4), Kemp 16, Zębski 12 (1), Nowakowski 13 (2), Walton 12, Szyttenholm 10 (2), Aleksandrowicz 5 (1), Nowakowski 5 (1), Frąckiewicz 4
Anwil: Ledo 27 (1), Wroten 21, Sokołowski 16 (2), Milovanović 16, Simon 6 (2), Dowe 8 Freimanis 6 (2), Karolak 6 (2)
Fallini