Tak kibice, którzy przygotowali fantastyczną oprawę meczu, jak i zawodnicy Anwilu przystąpili do meczu bardzo skoncentrowani. Od samego początku gra była bardzo agresywna i dobra w obronie, co spowodowało szybkie zdobycie przewagi. Po 5 minutach Anwil prowadził 14:6. Kolejne pięć minut było lepsze w wykonaniu zawodników WKS, którzy nie mieli zamiaru łatwo oddać meczu i po celnych czterech rzutach za trzy Gabińskiego, Gibsona i Wojciechowskiego szybko wrócili do gry. Mimo wszystko ta kwarta padła łupem Anwilu 23:20.
Druga ćwiartka nie była już tak dobra w wykonaniu włocławian, natomiast bardzo dobra w wykonaniu Śląska. Obrona wymuszała straty Anwilu, a kolejna trójka w ataku pomogła już po minucie gry dogonić rywali. Anwil popełniał sporo błędów i w obronie i w ataku. Piłka jak zaczarowana nie wpadała do kosza. Po tym jak Śląsk dogonił, gra toczyła się kosz za kosz. Wynik oscylował w okolicy remisu i ta ćwiartka skończyła się minimalnym prowadzeniem gości. Dzięki trójce byłego zawodnika Anwilu, Kamila Łaczyńskiego to WKS schodził do szatni z minimalną dwupunktową przewagą 44:42.
Po przerwie Rottweilery wyszły do walki bardzo zmotywowane, od razu zmieniły kiepskie statystyki rzutów trzypunktowych z pierwszej połowy (1/11) i rozpoczęły serią trójek. Te rzuty momentalnie wyprowadziły gospodarzy na prowadzenie. Jednak po tej serii spadła skuteczność obrony gospodarzy i Śląsk nie pozwolił na dominację Mistrza Polski na parkiecie. Na tym etapie zmagań nasi odczarowali kosz i słupki skuteczności rosły, z dobrej strony pokazali się Rolands Freimanis i oczywiście najlepszy zawodnik tego meczu Ricki Ledo. Tony Wroten natomiast bardzo agresywnie pilnowany i często faulowany przez rywali bardzo skutecznie wykonywał rzuty wolne. Po 30 minutach gry to Mistrzowie Polski prowadzili 78:74.
Ostatnia kwarta rozpoczęła się dwoma trójkami Freimanisa i Simona oraz przechwytem i punktami Wrotena. Momentalnie przewaga włocławian stała się dwucyfrowa i mimo bardzo dobrej postawy nowych kolegów z zespołu Kamila Łaczyńskiego nie dało się dogonić Mistrza Polski. Czwarta kwarta była w pełni kontrolowana przez Anwil, w którego szeregach pięciu zawodników zdobyło ponad 10 pkt. Tuż za tą piątką znaleźli się Chase Simon 9pkt i Szymon Szewczyk 8pkt, którym niewiele brakło do kolegów. Mimo słabej drugiej kwarty i bardzo dobrej gry Śląska Wrocław ten odcinek „świętej wojny” zdecydowanie należał do zawodników Mistrza Polski. To Anwil Włocławek wygrał w tym spotkaniu 96:85.
Anwil Włocławek – WKS Śląsk Wrocław 96:85 (23:20, 19:24, 36:30, 18:11)
Anwil: Ledo 21 (3), Dowe 17 (1), Jones 12, Freimanis 12 (2), Wroten 11, Simon 9 (1), Szewczyk 8 (2), Sulima 4, Sokołowski 2
Śląsk: Dorn 14, Łączyński 12 (2), Wojciechowski 12, Humphrey 11 (1), Dziewa 9 (1) oraz Gibson 9, Gabiński 9 (3), Chrabaszcz 4, Musiał 3 (1)
9. kolejka:
17:35 Stelmet Enea BC Zielona Góra - King Szczecin 108:85
Start Lublin - GTK Gliwice 78:72
PGE Spójnia Stargard - Polski Cukier Toruń 73:82
Legia Warszawa - Polpharma Starogard Gdański 77:81
Enea Astoria Bydgoszcz - Asseco Arka Gdynia 72:81
BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski - Trefl Sopot 89:71
Anwil Włocławek - WKS Śląsk Wrocław 96:85
HydroTruck Radom - MKS Dąbrowa Górnicza 96:76
Fallini