Pierwsze cztery minuty spotkania z obydwu stron były dość nieskuteczne. Anwil postawił niezłą obronę, ale brakowało mu skuteczności w ataku. Pierwsze punkty Mistrzowie Polski zdobywali z linii rzutów wolnych, a goście gonili. Po tym czasie pierwszą „trójkę” trafili gdynianie i wyszli na prowadzenie, ale gospodarze - dokładnie Michał Sokołowski - odpowiedzieli tym samym. Na trzy minuty do końca po punktach Bostica znowu na prowadzenie wyszła Arka 13:12. Od tego momentu gra toczyła się kosz za kosz, tyle że Asseco zdobywało punkty z gry i w dodatku efektowne, natomiast Anwil z linii rzutów wolnych. Po wejściu na parkiet od razu dał o sobie znać Rolands Freimanis i to jego punkty zamknęły kwartę i ustaliły wynik na remis 19:19.
Druga odsłona spotkania rozpoczęła się od punktów Ledo i podwójnej odpowiedzi rywali za 3 punkty. Po dwóch minutach gry to goście dzięki tym dwóm akcjom wyszli na prowadzenie 25:21. Trener Milicic szybko więc poprosił o czas dla swojej drużyny. Po wznowieniu gry z dystansu celnie rzucił Bostic i przewaga Arki wzrosła do 5 punktów. Dał jednak znać o sobie fantastycznie dysponowany Chase Simon i to jego skuteczne akcje zredukowały straty drużyny do dwóch „oczek”. Zawodnicy Arki wykorzystywali ten sam wiecznie powtarzający się błąd Anwilu w obronie, a świetnie dysponowany i obsługiwany Bostic co chwila punktował z dystansu. W zespole Rotweilerów na wyróżnienie zasłużył Chase Simon, który dzięki swojej skuteczności nie pozwolił rywalom na ucieczkę. Zdobył w tej części 10 pkt. i to on po raz kolejny zakończył akcję celnym rzutem tym razem z dystansu i ustalił wynik na 44:41 do przerwy.
Pierwsze akcje trzeciej części spotkania to konkurs rzutów za trzy punkty, pierwszą trafił Chase Simon, a w odpowiedzi trafili Hammond i Bostic. Rottweilery zaczęły bardzo dobrze bronić od samego początku kwarty i po trzech minutach, dzięki tej właśnie obronie, prowadzili sześcioma punktami. Na trzy minuty do końca kwarty Anwil grał coraz skuteczniej, a po pięknej akcji z góry Wrotena obudziła się włocławska publiczność. Na minutę i 30 sekund po osobistych Wrotena, to Mistrz Polski prowadził dziesięcioma punktami. Wypracowane wcześniej kilka punktów przewagi pozwoliło utrzymać prowadzenie Rottweilerów, ale tę kwartę obie ekipy zagrały prawie równo (13:11). W końcówce nadal skuteczny w obronie zespół z Włocławka po raz kolejny nie mógł umieścić piłki w koszu rywali, którzy odpowiedzieli kolejną trójką i ustalili wynik na 59:52 dla Anwilu.
Ostatnia kwarta zapowiadała się na wojnę nie tylko na parkiecie, ale również w głowach zawodników. Pierwsza akcja pokazała, że do świetnie dysponowanego Simona dołączył mało widoczny tego dnia Chrs Dowe i to właśnie on punktował jako pierwszy w tej części. Wtórował mu Shaw Jones 2+1 i chwile później efektowny wsad z góry. Dwójka Dowe - Jones nakręciła zespół do lepszej gry zarówno w obronie, jak i w ataku. Rywale mogli jedynie ratować się faulami i tak właśnie było. Po 4 minutach finałowej części to Rottweilery prowadziły dość wyraźnie 73:55. Mimo starań zawodników z Gdyni jedyne co udawało im się zdobyć to kolejne faule. Włocławianie natomiast grali coraz spokojniej i coraz dłuższe akcje, które kończyli punktami albo przewinieniem rywala. Ostatnie 2 minuty to 13 punktowe prowadzenie gospodarzy i na linii rzutów wolnych Tony Wroten. Po jednym jego celnym rzucie i bardzo dobrym pick and roll Ledo – Jones, na 26 sekund do końca Mistrzowie Polski prowadzili już różnicą 16 oczek. Mecz zakończył Tony Wroten efektownym przechwytem i wsadem z góry. Ostatecznie Anwil pokonał Asseco Arkę Gdynia 83:65 i zrobił kolejny prezent świąteczny swoim kibicom.
Anwil Włocławek – Asseco Arka Gdynia 83:65 (19:19, 27:22, 13:11, 24:13 )
Anwil: Simon 24(5), Wroten 17, Ledo 11 (1), Sokołowski 5 (1), Freimanis 5(1), Jones 10, Dowe 11
Asseco: Bostic 18(4), Emelogu 15(3), Hammonds 12(2), Szubarga 6(1), Upson 6, Greene 3(1), Wołoszyn 3(1), Hrycaniuk 2.