Ryzyko mają wpisane w swój zawód
Bijatyki, awantury, wyzwiska - to codzienność oddziału ratunkowego włocławskiego szpitala. Medycy z pogotowia ryzykowne kontakty z pacjentami mają wpisane w zawód.
Zdaniem Ewy Krysińskiej-Błaszczyk, dyrektor Stacji Pogotowia Ratunkowego we Włocławku, lekarze, którzy podejmują się jeżdżenia w karetkach, świadomie decydują się na ryzyko.
- Często stykają się z agresywnymi pacjentami, którzy uważają, że im się należy wszystko - mówi Ewa Krysińska-Błaszczyk. - Agresywnie zachowują się przede wszystkim pijani, można się po nich spodziewać wszystkiego, a większości do takich jeździmy najczęściej. Były przypadki, że pacjenci brali się do bicia. Zespół nie może odpowiadać na agresję agresją. Lekarze muszą uważać, żeby czymś nie dostać po głowie.
W Boże Narodzenie, podczas udzielania pomocy medycznej na Zakręcie, w kierunku karetki poleciały kamienie. Zbito przednią szybę. Łódzkie pogotowie, aby poradzić sobie z agresywnymi pacjentami, zamierza skorzystać z usług firmy ochroniarskiej. - My nie możemy sobie na to pozwolić, w razie czego musimy liczyć na pomoc policji - mówi Ewa Krysińska-Błaszczyk i przypomina, że lekarz, który jeździ w karetce jest funkcjonariuszem publicznym - napaść na niego jest tym samym, co napaść na policjanta.
Agresywne zachowania pacjentów są też na porządku dziennym na szpitalnym oddziale ratunkowym szpitala. - To najniebezpieczniejsze miejsce w szpitalu. Zdarzają się tu awantury, krzyki, bijatyki. Tu spotykają się przywiezieni przez karetki, wśród których są i pijani, i bezdomni oraz pacjenci kierowani z przychodni, oprócz tego masa ludzi, która gdzie indziej nie szukała lub nie otrzymała pomocy. Najgorsza jest pijana młodzież - mówi Stefan Kwiatkowski, dyrektor ds. medycznych lecznicy.
Nerwy puszczają też pacjentom trzeźwym.
- Nikt nie chce czekać na usługi medyczne - mówi Stefan Kwiatkowski. - Swoje zrobiły też media. Podburzyły pacjentów przeciwko lekarzom, bo w ostatnim czasie stawiały te grupę w bardzo złym świetle. Zdarza się, że na powitanie pacjent nie mówi lekarzowi „dzień dobry”, ale od razu rzuca: „ja już dobrze wiem, jacy wy jesteście”. Opinia na temat pracy lekarza nie jest najlepsza, wielu pacjentów postrzega lekarzy jako ludzi, którzy nic nie robią, tylko chcą pieniędzy.
Szpital od kilku lat ma ochronę. Pomaga ona obezwładnić awanturujących się w izbie przyjęć i na szpitalnym oddziale ratunkowym. Najczęściej lekarze mają do czynienia z agresją słowną. Choć do dziś w szpitalu pamięta się pacjenta, który pobił ordynatora jednego z oddziałów.
(GS)
Źródło: "Nowości Włocławskie"